Dlaczego ból nie mija, choć terapia jest super?

Spis treści

Czy zastanawiałeś się dlaczego terapia nie zawsze przynosi oczekiwane efekty? Dlaczego mimo wielu wizyt u specjalistów i stosowania zaleconych leków wciąż odczuwasz ból i dyskomfort? 

Pragnę zwrócić uwagę na kilka spraw, które często umykają naszej uwadze, a które mogą mieć kluczowe znaczenie dla osób, które chcą poprawić stan swojego zdrowia.

W tym artykule skupię się na pierwszym elemencie, od którego warto zacząć. Mam na myśli nasze … nawyki ruchowe.

O co chodzi?

O co chodzi? Już wyjaśniam.

Nie licząc urazów, dość często powodem bólu jest problem w ciele dość daleko od miejsca, które boli. Np. problem z jelitem grubym na dolnym poziomie jamy brzusznej często powoduje bóle w części lędźwiowej kręgosłupa. Towarzyszące temu problemy trawienne i bólowe powodować z kolei będą rozkojarzenie, bezsenność, brak energii, itd.

Skąd się biorą bóle?

Częste dolegliwości, takie jak:

  • Przewlekłe bóle – np. bóle głowy, bóle pleców, bóle szyi, bóle bioder, bóle kolan, bóle stóp, bóle brzucha, bóle szyi, barków, ramion i rąk, bóle dna miednicy itp.
  • Zaburzenia takie jak „gula w gardle”, zaburzenia głosu i mowy, trudności w przełykaniu, refluks i zgaga, chroniczne nudności, problemy z sercem, żołądkiem, jelitami i pęcherzem, szumy uszne, zawroty głowy, zaburzenia oddychania itp.
  • Zaburzenia ruchu, takie jak sztywność stawów lub mięśni, uczucie słabości, nieprawidłowa postawa, ograniczenia ruchowe, niepewność siebie (brak stabilności podczas stania), uczucie, że zaraz się możesz przewrócić itp
  • Dyskomfort, taki jak mrowienie, mimowolne drganie mięśni, uczucie pieczenie, mrowienia, swędzenia skóry, uczucie obrzęku, nieodpowiednie odczuwanie zimna lub ciepła itp.
  • Lęki i stany takie jak wyczerpanie i wypalenie zawodowe, brak energii, bezsenność.

mogą mieć swoje źródło w chronicznym napięciu mięśni, ścięgien, powięzi, jak również w tkance łącznej.

Stałe przykurcze i napięcia powstają i nasilają się na skutek urazów, obciążeń psychicznych, nieprawidłowej postawy ciała czy nawyków. Owe napięcia zazwyczaj nie występują tylko w miejscu dolegliwości, ale przebiegają przez całe ciało jako nieświadomy indywidualny wzorzec napięcia. Odpowiedzią na te napięcia jest zwykle reakcja całego organizmu.

Każdy ma inne napięcia

Już wyjaśniam, o co chodzi.

Spójrzmy na swoich znajomych. Popatrzmy się, jak oni chodzą. Każdy chodzi inaczej. Nie ma czegoś takiego, jak wzorzec chodu dla człowieka. Kiedy oglądamy zawody sportowe i widzimy biegnących zawodników, podziwiamy ich wytrzymałość i szybkość. Ale zobaczmy, że każdy z nich biegnie inaczej. Każdy jest mistrzem, ale każdy prezentuje inny wzorzec ruchu.

Podobnie jest z każdym z nas. Każdy z nas chodzi inaczej. Każdy z nas ma inną sylwetkę. Jeden nieco utyka, drugi odrobinę się garbi, wielu chodzi w taki sposób, że poruszają się jedynie nogi, a biodra i tułów pozostają nieruchome. Jeśli tak się robi lat dwadzieścia, trzydzieści czy dłużej, konsekwencją mogą być stałe napięcia, które będą oddziaływać na cały organizm.

Chodzenie powodem?

Od czasu nauczenia się zachowywania wyprostowanej postawy, nie uczymy się chodzić. Pisać i czytać – i owszem, uczymy się. Ale co do chodzenia, siedzenia, oddychania – przyjmujemy, ze skoro żyjemy i przemieszczamy się, umiemy to robić.

No cóż. Niekoniecznie jest tak, że doświadczenie w czymś zawsze jest powodem do dumy. Czasem można coś długo psuć.

Czasem widzimy przygarbione sylwetki, podniesione jedno z bioder, nienaturalnie ułożoną głowę, różnie ustawione barki. Itd. Itp. Nie o to chodzi, żeby teraz znajdować w sobie błędy. Chodzi o to, aby dostrzec,

że nie zawsze jest tak, że choroba to coś, co mamy. Czasem bywa tak, że ból sobie sami fundujemy przez specyficzne ułożenie ciała. Wyjątkowe. Ale bywa, że i powodujące wyjątkowe skutki.

Sposób używania ciała

Na sposób używania przez nas ciała wpływa wiele elementów. Choćby fakt ciąży, porodu i pierwsze miesiące życia dziecka powodują, że w organizmie młodej mamy powstaje wiele zmian – ustawienie bioder, napięcia w organach wewnętrznych.

Stany po kontuzjach, po wypadkach, po operacjach. Ale też czasem niewygodne buty, albo specyficzne warunki w pracy.

Pamiętam panią, która miała duże bóle w pachwinach. Była kasjerką i musiała co i rusz całe ciało nienaturalnie przechylać w lewo, by usłyszeć, co mówią petenci, stojący za szybą. Ten ruch, wykonywany 8 godzin dziennie spowodował problemy w wielu miejscach jej ciała. Inna pani miała problem ze wzrokiem, spowodowany faktem, że przez 20 lata wykonywała specyficzny ruch głową w jedną stronę. Najciekawszy był przypadek księgowej, której doskwierał szczękościsk spowodowany specyficznym ustawieniem biurka i układaniem ręki z myszką.

Ruch wykonywany sporadycznie może być przez ciało potraktowany jak trening. Ale ten sam ruch wykonywany często przez kilka godzin powoduje wytworzenie się nawyków ruchowych i napięć. Kierowcy, fryzjerzy, pracownicy biurowi, konserwujący napięcia w krzesłach obrotowych, osoby pracujący w różnych pozycjach, itd.

Kłopoty źródłem bólu

Niebagatelne znaczenie mogą mieć codzienne troski, zmartwienia, kłopoty. Bez trudu zauważamy, ze osoba, która aktualnie przeżywa trudny okres, inaczej układa swoje ciało. Nie chodzi wyprostowana i rozluźniona. Ciało staje się przykurczone i spięte. Często zgarbione. Długo utrzymujący się taki stan sprawić może, że pojawią trwałe napięcia. Te z kolei mogą powodować dolegliwości w różnych częściach ciała. Jeśli nie będą ustępować, będziemy się martwić, potęgując już istniejące napięcia. I tak może pojawić się efekt nie mającego końca błędnego koła.

A czasem relacje w domu

Czasem powodem jest ktoś, z kim nas wiąże relacja. Już sama obecność takiej osoby powoduje napięcia. Czasem nawet myśl o niej sprawia, że gubi się rytm oddechu. „Co mi z tej terapii, kiedy w domu jest on/ona? Wkurza, drażni, irytuje.. I jak tu się rozluźnić, kiedy strach się odezwać…”

Jest dla nas zrozumiałe, że np. zła geometria samochodu powoduje szybsze zużywanie się opon. Z nami podobnie. Od naszego ustawienia bioder podczas chodzenia będzie zależała praca nie tylko miednicy, ale i tego, co wokół niej. Nadmierne napięcie może sprawić, że część brzuszna będzie pozbawiona naturalnego masażu. Siedzenie na zwykłym krześle sprawia, że czasem się na nim odwracamy, przechylamy czy zginamy, wykonując przy okazji masaż częściom ciała znajdującym się na poziomie tułowia. Mam na myśli nie tylko kręgosłup, ale też narządy w jamie brzusznej. Będący w powszechnym użyciu fotel obrotowy sprawia, że napięcie nie jest rozluźniane, ale jest wręcz konserwowane.

Dodajmy do tego zwyczajowe stałe pochylenie ciała w prawo podczas używania myszki komputerowej. Jeśli robimy tak kilka godzin dziennie, powstają kolejne napięcia. I bóle. I zły humor. Podobnie układamy ciało podczas jazdy samochodem.

Nie jest moim celem zwracanie uwagi na jakiekolwiek błędy. W takich czasach żyjemy i w taki sposób korzystamy z tego, co jest nam niezbędne do funkcjonowania w świecie.

Sami sobie to robimy?

Moim celem w tym artykule jest jedynie zwrócenie uwagi na to, co być może jest głównym powodem naszych dolegliwości. A trudno pogodzić się z tym, że czasem sami je … prowokujemy.

Często poruszamy się z niepotrzebnym wysiłkiem i nadwyrężamy pewne mięśnie, podczas gdy inne prawie nigdy nie są uruchamiane. Konsekwencją tego są dolegliwości fizyczne, chroniczne napięcie, zmęczenie i niepotrzebne choroby, które w skrajnych przypadkach mogą prowadzić do utraty zdolności do pracy.

Zwykle zakładamy, że wszystkie nasze problemy wynikają z tego, że nasze ciała nie są w stanie wytrzymać wysiłku, spowodowanego daną aktywności, lub dlatego, że nie jesteśmy wystarczająco silni, albo że dana czynność jest zbyt wymagająca.

Próbujemy zaradzić tej sytuacji poprzez wzmocnienie i uelastycznienie naszego ciała albo unikanie danej aktywności. Rzadko bierzemy pod uwagę możliwość, że powodem naszych dolegliwości jest sposób, w jaki wykonujemy daną czynność – jak się poruszamy, jak używamy naszego ciała.

W efekcie albo unika się ruchu, bo boli. Albo zaczyna się ćwiczyć w taki sposób, że powoduje się jeszcze większe napięcia.

A tak naprawdę chodzi o zwykły, codzienny ruch. Swobodny. Niespieszny.

Zwykle przywołuję dwa fakty:

  1. Większość życia spędzamy, mając włosy siwe lub nie mając ich wcale. Nie ma absolutnie żadnego powodu, aby sposób naszej aktywności fizycznej był właściwy dla okresu, kiedy mieliśmy naście lat. Sugeruję ruszać się swobodnie, ale dużo. Ale swobodnie.
  2. Nasz praprzodek np. 10 tysięcy lat temu biegał tylko wtedy, gdy gonił, albo sam był goniony. Jeśli nie gonił albo nie uciekał, poruszał się ze spokojem. I to samo sugeruję. Ruch. Spokojny ruch. Ale ruch. I spokojny.

Często wystarczy po prostu rozluźnić mięśnie. I dać im czas. Czasem zamiast do apteki, lepiej iść na spokojny spacer a po nim zafundować sobie solidną porcję snu. I odpoczynku. I luzu. Czasem da się rozluźnić w podczas pracy.

Dlaczego wolny ruch?

Szybki ruch często powoduje napięcia. A kluczem jest taki ruch, który powoduje rozluźnienie tkanek, przywrócenie ich ruchu i uruchomienie naturalnych mechanizmów samoregulacyjnych w naszym ciele.

Rozluźnienie jest niezbędne, aby zapewnić ruch naszych organów wewnętrznych. Kluczem jest przywrócenie i zapewnienie naturalnego, pozbawionego zastojów, ruchu krwi, osocza, limfy, żółci, tlenu, płynu mózgowo-rdzeniowego itd. W naszym organizmie wciąż trwa i trwać ma ruch. Gdyby przyjrzeć się naszym ciałom w wielkim powiększeniu, dostrzegliśmy gęstwinę komunikacyjną. Szlaki, po których krąży krew. Inne dla limfy. Inne po których płyną żółć, płyn mózgowo rdzeniowy czy soki trawienne. Trudno byłoby dostrzec ruch impulsów nerwowych, neuroprzekaźników czy hormonów. Nie można zapomnieć o ruchu tlenu, dwutlenku węgla i innych gazów. Poruszają się wszystkie organy i narządy. Nerki, wątroba, przepona, jelita – w naszym organizmie trwa ruch. Gdy trwa, nic nam nie dolega. Problem zaczyna się, gdy pojawiają się zastoje.

Z tego względu proszę o zwrócenie uwagi na swobodny ruch. By w naszych ciałach trwał swobodny, niczym nie skrępowany ruch, również nasze ciała powinny poruszać się w swobodny, niczym nie skrępowany sposób.

Rozluźnienie mu sprzyja. Napięcie natomiast powoduje zastoje, blokady i w efekcie ból.

Niewłaściwe nawyki ruchowe

Czy naprawdę niewłaściwe nawyki ruchowe mogą powodować wcześniej wymienione dolegliwości? Tak, mogą. One wynikają z różnych okoliczności, ale wielokrotnie powtarzane przeradzają się w nawyk, który powoduje napięcia, te zaś jak wyżej.

Zwróć uwagę, że obecnie konieczność ruchu zanika. Samochód, winda, nawet lodówka ma półki na wysokości oczu, żeby nie trzeba było się schylać. Krzesło obrotowe to kolejny wynalazek, który – wg mnie – unieruchomił nasze korpusy.

I presja…

Podobnie działa presja. „Zacznij się ruszać!”. „Wysil się!”. „Możesz więcej!” – takie okrzyki powodują jedynie spięcie. Jeśli już nawet na takie okrzyki reagujemy, to – nie mając czasu – spinamy się bardziej niż to konieczne. Efektem nie są jedynie zaciśnięte usta, ale też pospinane mięśnie.

O skutkach już było.

To co robić?

Jak chodzić? Jak pozbyć się napięć i chorób? Jak ćwiczyć? A może nie ćwiczyć? Może po prostu się ruszać? Jak? Czy naprawdę naturalny ruch, powodujący rozluźnienie, jest kluczem do zdrowia bez leków?

Naturalnie. Naturalny ruch ciała i uruchomienie przepony w naturalnym oddechu to klucz do zdrowia. Przywraca bowiem i zapewnia naturalny ruch w Twoim organizmie.

Ważne, by patrzeć na całego człowieka w ruchu – jak się rusza, jak mówi, jak gestykuluje, co napina, kiedy, jak podnosi, jak opuszcza, jak stawia stopy, jak rozkłada ręce,  jak je zgina, kiedy, jak oddycha, ile razy, którędy.

W naszym organizmie wszystko jest powiązane ze wszystkim. Wszystko od dołu do góry i od góry do dołu ma wpływ na siebie. Sposób układania stóp będzie miał wpływ na ułożenie głowy, a np. nacisk szczęk podczas jedzenia na ułożenia stóp i sposób chodzenia. My nie składamy się z układów przyporządkowanym specjalizacjom lekarskim. My jesteśmy wszystkim. Wszystko na wszystko ma wpływ oraz oddziaływaniu wszystkiego podlega.

Kluczem jest patrzenie na całość człowieka i całość jego ruchu. Nie na statyczne zdjęcie, ale na człowieka – ruch, sposób mówienia, gestykulacji, ruchu,  braku ruchu, oddechu, jąkania, przechylania twarzy grymasu itd.

Efekty uzyskane na samym sobie, ale też wobec wielu osób w gabinecie, są dla mnie stałą inspiracją. I szansą na pozbycie się bólów. Zwykle bez leków.

Odpowiadając na pytanie, zwarte w tytule artykułu, często dla skuteczności terapii brakuje … rozluźnienia. W ruchu.  Ale zacząć sugeruję od … uśmiechu. (Copyright © by Stefan Podedworny)

Oczywiście, zapraszam też na swoje kursy poprawnego ruchu i oddechu. Zobacz też ten artykuł.

(Copyright © by Stefan Podedworny)