Branie na klatę zaczyna się wcześniej i trwa dłużej niż sądzisz

Spis treści

„Biorę na klatę”, „nadstawiam pierś” –  wszystko zaczyna się tak wcześnie, że nie możesz tego pamiętać. Między 1 o 4 rokiem życia.

 

Zaczyna się wcześniej, niż możesz pamiętać

Co i rusz każe nam się nadstawiać pierś a branie czegoś na klatę stało się synonimem odpowiedzialności, samodzielności i siły. Zwykle myślimy, że to tylko słowa. Tymczasem jest zupełnie inaczej. A wszystko zaczyna się tak wcześnie, że nie możesz tego pamiętać. Między 1 o 4 rokiem życia.

To cudowny wiek w życiu małego człowieka. Już nieco chodzi, już coś mówi, już coś rozumie. I nic z tego okresu nie będzie pamiętać. Mimo że to ważny okres w jego życiu.

Nauka chodzenia to też nauka zmierzenia się z lękiem

Dziecko wtedy wstaje na nogi i … musi się zmierzyć z lękiem przed upadkiem. Pewnie nie raz widzisz, że dziecko po upadku leży i jakby zwleka z reakcją. Duże oczy lustrują okolicę. Zapłakać czy się uśmiechać. Na co lepiej zareaguje mama? Czy lepiej zawczasu zacząć płakać i niejako wymusić litościwą reakcję czy może lepiej się do mamy uśmiechać?

Upraszczam oczywiście. Ważne jest natomiast to, aby pamiętać, że to okres w rozwoju dziecka, kiedy tworzą się jego schematy zachowań. Tutaj kształtują się przyszli optymiści i pesymiści.

Ten schemat, wytworzony w okresie, którego nikt z nas nie pamięta, naznacza każdego z nas na całe życie. Zwracam uwagę, że nasza reakcja jest zawsze powodowana przez odniesienie do naszych przekonań. Te kształtowane były, kiedy się częściej przewracaliśmy. Całym światem wokół nas byli najbliżsi. Ich reakcje wytworzyły nasze przekonania. Dziecko reagujące śmiechem po upadku wyrasta często na osobę, które nawet nie zauważy trudności, wręcz będzie się do nich śmiać. Z innym może być inaczej. Po upadku cały świat wokół walił się na głowę. A i nierzadko w tyłek.

Schemat jest prosty. Przewróciłam się, zaraz spotka mnie nieszczęście i nagana od … najbliższych. Ba, mogę się przewrócić w każdej chwili. Świat tylko czeka na mój upadek, żeby zaraz mnie ukarać i pogrążyć. Przezornie zatem lepiej zawsze zachować ostrożność, umiar, dystans. I nie spodziewać się niczego dobrego. No i tak się kształtują podstawy zachowań.

Da się lęk oswoić bez lęku

Kilka dni temu, siedząc w plenerowej restauracji, z ciekawością patrzyliśmy jak młoda dama, która niedawno skończyła roczek, zaczynała chodzić. Później jej mama mówiła nam, że były to jej pierwsze dni samodzielnego chodzenia na dwóch nogach. Ale, ale. Asystował jej w tym około 5-letni kuzyn. Całość wyglądała dość interesująco. Dziewczynka chodziła po trawie. Szło jej super. Ale czasami się potykała i – jak się łatwo domyśleć – lądowała na trawie. Widać było w jej oczach po upadku szukanie mamy i jej reakcji. Ale tu wszystko było inaczej. Mama bowiem wszystko oglądała z daleka. I nie reagowała. Kuzyn w tym czasie natomiast schylał się nad leżącą i coś do niej mówił. Dziewczynka jakby zawiedziona tym, że przez brak bliskości mamy nie może ani zapłakać ani się uśmiechnąć wstawała i szła dalej. Sprawiało to wrażenie małej zawziętości. Ale chyba sprawiającej jej satysfakcję.

Nie do końca wiem, co mały kuzyn mówił tej jeszcze mniejszej dziewczynce. Ale mi trudno było oprzeć się wrażeniu, że dzięki niemu ona nie reaguje strachem na sytuację. Nie wyrzuca z siebie obrony w postaci śmiechu czy płaczu. Obecność jej kuzyna sprawia, że strach nie przesłania jej możliwości oceny rzeczywistości. Ta zaś okazuje się nie tak straszna. W każdym razie nie zasługuje na jakąkolwiek reakcję. Nie licząc jednej – żeby wstać i próbować dalej. I to była jej własne decyzja. Nikt jej nie zachęcał ani tego nie zabraniał. To było tak różne od tego, co się zwykle widzi, że trudno było oderwać wzrok. Również od matki, która na wszystko patrzyła, ale nie reagowała. Widziała, że dziecko jest bezpieczne. Ono chyba też czuło, że ma prawo do upadku. Że tylko w taki sposób się nauczy. I ze upadek nie oznacza nawałnicy nagan i kar ze strony całego świata.

Lęk adekwatny

Patrząc zupełnie z boku wyglądało to tak, że emocje tego dziecka są dostosowane do realiów. Pozwala sobie by je okazać i nie fałszować ich uprzedzającym płaczem lub maskującym śmiechem oraz – prawdopodobnie – pokazać swój prawdziwy charakter i nie tłumić żadnych emocji.

Dlaczego o tym piszę? Bo to jest ważne. W tym okresie tworzą się schematy i reakcje na sytuacje. Jeśli przez ileś razy dziecko po upadku będzie się śmiać lub płakać, żeby uniknąć niepewnej reakcji mamy, przez większość życia będzie reagować podobnie. Bardziej będzie się martwić, że straci co ma, niż będzie się cieszyć, że jednak ma. Tak naprawdę dziecko nie ma interesu w tym, żeby powiedzieć mamie „mama, ale mnie nie boli, nic się nie stało”. W ten sposób bardzo łatwo wyrabiać sobie umiejętność tłumienia emocji, nigdy nie zaznawszy, jak to jest naprawdę, kiedy się je ujawni.

Ciała nie oszukasz, ciało ujawni

Tłumione lub maskowane emocje widać w ciele. Już w tym dorastającym i coraz bardziej dorosłym. Strach przed czymś, czego nie ma, lub radość z tego samego staje się reakcją dla świata. Reakcją jak najbardziej prawdziwą. Ciało zaś reaguje dolegliwościami fizycznymi. Tłumiona emocja to nie tylko zaciśnięte zęby, czy ściśnięty brzuch. Ból karku, podniesione i bolące ramiona, ból pleców ale też różne bóle w okolicach brzucha oraz lędźwi. Oj, wiele, wiele więcej.

Dziecko nie tylko boi się upadku. Boi się o mamę. To dla niego cały świat. Smutek mamy jest smutkiem dziecka, które różnie reaguje, bo albo chce pomóc, albo czuje się winne temu, że mama jest smutna.

Powoli, powoli zbliża się jesień. Kto wie, może poprzedzi je babie lato. Martwimy się wtedy często, jak zapewnić dziecku odporność. Jednym z ważnych sposobów jest sprawić, żeby dziecko uczyło się adekwatnie do sytuacji reagować na świat. Żeby nie zaciskał się brzuszek dziecka, żeby nie podnosiły się barki. W sytuacji niepewności dzieje się tak zawsze. Ściśnięty brzuszek, podniesione barki rodzą ból, kolki, przepłakane noce, zmęczenie dziecka, w efekcie gorszą odporność. I smutek matki.

Dziecko czasem się przewróci. Trudno. W ten sposób się uczy nabrać swobody w poruszaniu. Ważne, żeby dziecko czuło się przez mamę kochane nawet wtedy, gdy się przewróci. I nie tylko, gdy biegnie do mamy.

Branie na klatę zostawia skutki na zawsze

Sam lęk i towarzyszącą mu duszność zwykle odczuwamy z przodu klatki piersiowej, pośrodku lub z lewej strony. Niektórzy wskazują przednią stronę szyi. Dokładnie tam występują miejsca nadmiernego napięcia. Wzorzec tego napięcia pojawia się już w okresie wczesnego dzieciństwa.

Tu nie chodzi tylko o wzorzec. Tu chodzi o prawdziwe napięcie i prawdziwy ból. Plus konsekwencje, o których pisałem wyżej.

Kiedy dziecko szuka wzroku matki, by „odpowiednio” zareagować, wstrzymuje ruch i powoli acz konsekwentnie kumuluje napięcie, które będzie narastać. Gula w gardle jest jednym z możliwych efektów. O innych było wcześniej.

Lęk przed upadkiem jest zjawiskiem, które towarzyszy nam od urodzenia. Z uwagi na dwunożność jest to lęk podstawowy. Dziecko około 1 roku spotyka się właśnie z takim lękiem, by w efekcie doświadczyć zdolności swobodnego poruszania się. Ale w procesie uczenia potrzebuje doświadczyć wiele, wiele zaufania, by szybciej doświadczyć radości ze swobody.

Mniejszy lęk to lepsze dostosowanie

To będzie miało tez wpływ na odporność dziecka, jego zdolności… Tak naprawdę na wiele aspektów jego dorosłego życia. Warto mu w tym procesie pomóc, a czasem nie przeszkadzać.

Każde z nas też przez to przechodziło. Nie pamiętamy jak to było, ale … popatrz na swoje dziecko i zobacz w nim wersję siebie sprzed lat.

Dobrej zabawy podczas opanowania swobodnego chodzenia.

Copyright © by Stefan Podedworny

Polecam też

Poprawny ruch, oddech i sprawny węch – przepis na życie bez bólu

Człowiek wciąż nie poznany. I świat też. Czy jest gdzieś tyłek Wszechświata

I wiele innych stąd www.szkolaodpornosci.pl/blog oraz jak usunąć ból, jak pozbyć się stresu 

Wciąż odkrywamy nowe rzeczy na temat człowieka, mimo że nam się wydaje, że już wszędzie anatomowie zajrzeli i fizjologowie wszystko zrozumieli 🙂

Jeśli tematyka na blogu jest Ci bliska, i chcesz więcej czytać o tym, jak czuć zapach życia, jak żyć długo i dobrze, co wiemy, czego nie wiemy, co składa się na stan szczęścia, definiowany jako stan idealnej harmonii rozumu, ciała, duszy i kieszeni, dopisz się do listy zaciekawionych światem, newsletterem i tym, jak mieć nosa. By czuć i nie dać się wodzić


Jeśli nie wypełniłeś ankiety na temat węchu, jest tutaj.

(A tak przy okazji, mało kto wie,  że takie problemy jak astma, alergie, wahania ciśnienia, niska odporność, podatność na infekcje, bóle kręgosłupa, zakwasy, refluks, zaparcia, otyłość, bezsenność, chrapanie, nocne pocenie się, podatność na stres, brak energii, kłopoty z zaśnięciem wieczorem i brak energii rano, problemy z zatokami, katar, kaszel, zadyszka, ziewanie, nie dające się powstrzymać wzdychanie, impotencja, brak popędu etc. mogą mieć swoje przyczyny w nieprawidłowym oddychaniu. W pomijaniu nosa. I przepony.)