Kiedy pasja zabija?
Kiedy jest zbyt wielka, zbyt szczera czy może zbyt oddana?
Kiedy staje się miłością?
Czy cos dobrego może zrobić coś złego?
Może. Jeśli się w porę nie przestanie.
Poskręcane palce. Pokrzywione stawy. Paraliże mięśni. Otyłość. Nałogi. Zwyrodnienia.
To jest prawdziwa cena za miłość do pasji.
I za robienie tylko tego, co się kocha. I za posiadanie tylko i wyłącznie pasji.
Iluż super masażystów dziś potrzebuje pomocy. Ilu chiropraktyków wiele by dało, żeby móc jeszcze naprawić czyjś kręgosłup.
Kiedyś naprawili o kilka za dużo.
Pomagając innym w regeneracji, doprowadzili do degeneracji własnej. Stawów, postaw, organów.
Czasem degeneracji sensu.
Ileż wspaniałych postaw skrywa się w wyżłobionych zmarszczkach i twarzach dzisiejszych alkoholików? Ilu artystów? Rzemieślników? Twórców? Lekarzy? Ludzi, którzy kochali za bardzo? Ludzi, którzy mieli pasję, która ich wessała, przemiędliła za najniższą krajową i wypluła na rentę.
Jeśli możesz jeszcze zginać palce i plecy, odmów, odpocznij.
Nie Twój klient jest ważny, ale Ty.
Czy robisz konfitury, podkowy, fryzury, suknie, proste kręgosłupy czy coś jeszcze innego. Uczyń to pracą. A pasję miej gdzie indziej.
Pasja musi oznaczać wolność.
Jeśli oznaczać będzie przymus, zabije. Póki możesz, uciekaj od pasji. I od dopaminy.
Uciekaj.
W pracę. Nudną.
Najlepiej taką, której nie znosisz. I gdzie z obrzydzeniem weźmiesz te kilka tysięcy. Zaklniesz, że jej nie lubisz i oddasz się pasji na tyle, na ile znajdziesz czasu i chęci. By o tej nielubianej pracy nie myśleć. A jak Ci zabraknie pieniędzy na pasję, udasz się do tej znielubionej pracy.
Zachowasz balans.
I zdrowie.
I uśmiech. Nawet w tej znielubionej pracy. Bo to już nie będzie praca. To będzie inwestycja w Twoją pasję.
Przy takim podejściu nawet najgorszy dzień czy zwariowanego klienta zawsze potraktujesz fachowo i z uśmiechem. Bo dzięki niemu, temu porąbanemu klientowi, masz pasję, która daje Ci wolność. Czyż nie warto się wtedy uśmiechnąć? Choćby w czasie przerwy?
Bo jeśli nie?
To tak, jak przedstawiłem na początku tekstu.
Bo wiesz.
Ja już to wiem.
W samą porę.
PS.
© copyright by Stefan Podedworny