Dlaczego boli, choć obiektywnie nie powinno?

Spis treści

Dlaczego boli, choć nie powinno?

Dlaczego boli, skoro lekarz nie widzi powodów?

Dlaczego boli,  skoro zlecone przez lekarzy wielu specjalności szczegółowe badania nie wskazały żadnego tropu?

Choroba psychosomatyczna.

To niejednokrotnie słyszane rozpoznanie. Ale na tym nie koniec. Psychiatra, też często nie widzi powodów ani do bólów ani do występowania prezentowanych objawów.

Jedynym wyjściem pozostaje uznanie natrętnego pacjenta symulantem i naciągaczem.  I zrzucenie na niego poczucia winy za stan służby zdrowia.

Znam to z własnego doświadczenia.

Przez ok 20 lat miałem problemy z jazdą samochodem. Odwiedzałem wszystkich możliwych specjalistów, wykonywałem wielokrotnie wszelkie możliwe badania. Ostatecznie nawet psychiatra uznał mnie za symulanta. Gdyby nie konie i Ania, kto wie, czy bym wtedy naprawdę nie zwariował.

Kiedy 6 lat temu pojawiła się  diagnoza neuroboreliozy, cieszyłem się jak dziecko.  Wreszcie było coś  wiadomo. Jakakolwiek diagnoza.

No i wychodziło  na to, że jednak nie jestem wariatem. Z neuroboreliozą poradziłem sobie dość szybko.  Pozostały jej skutki – już odbyta operacja odcinka L5/S1 i wciąż problemy z jazdą samochodem. Że to takie uszkodzenie mózgu, które musi trwać. I żebym do tego przywykł.

Problemy z jazdą samochodem się właśnie cofają. Pewnie dziś lub jutro po raz pierwszy od 20 lat znów wjadę w autostradę. Czyli nie musi trwać.  Diagnozy nie są wieczne.

Żona doskonale poznała świat ginekologów, speców od układu moczowo-płciowego, wątroby itd. Anemia,  brak żelaza, obfite miesiączki, opuchlizny nóg itd. I podczas wizyt upokorzenia – że to przecież niemożliwe, bo badania nie potwierdzają. Pewnie jej się wydaje.  A poza tym taki już jej urodzaj. I ma z tym żyć.

Na szczęście to już czas przeszły. Obecnie nóg można jej pozazdrościć. Z kondycją też już nieźle. Mimo ostrzeżeń, że taki jej urodzaj. .

No tak już Pani/Pan ma

Któż z nas tego nie słyszał?

Kilka dni temu była u mnie Pani z gulą w gardle. Ponoć tam nie było nic. Żadnej guli. Ale ona ją czuła. I że jej przeszkadza. Czuła się jak wariatka. Że widzi coś, czego nie ma

Już tak się nie czuje, bo już nie ma guli. Naprawdę. I ta gula naprawdę była.

Jakiś czas temu był u mnie pan z bólem kolana. Miał już termin operacji. Dzwonił podziękować, że już nie ma takiej potrzeby wg opinii lekarzy.

Pani z torbielem trzustki. 12 cm. Ostatecznie zdecydowała się na operację. Choćby dlatego, żeby  nie stracić terminu. Ale torbiel w dwa tygodnia zmniejszyła się do 8 cm.  To jeden z ostatnich przykładów, że  nie wszystko jest jednoznaczne.

Szkoda, że nie postępowałem wg tego sposobu, kiedy był u mnie Pan, marzący o śnie, w którym przeszkadza boląca ręka. Albo Pan z bólem wszystkiego. Pomoc byłaby szybsza i skuteczniejsza.

Gdzie tkwi istota. O co tu chodzi?

O ruch.

Chodzi o ruch.

Ruch jest niezbędny dla naszego zdrowia.

Czasem jednak pojawiają się blokady w ruchu. One są tak niewielkie,  że trudno dostrzegalne. Tak trudno, że w zasadzie nikt z moich klientów nie wiąże swoich dolegliwości z np. przechyloną  głową, podnoszonym barkiem np. podczas ruchu myszki, chodzeniem tylko z użyciem nóg, bez angażowania tułowia itd.

Nikt nie wiąże, bo mało kto to u siebie dostrzega. U siebie nie dostrzegamy, a nikt nas nie ogląda w ruchu. Oglądane są statyczne zdjęcia rtg lub rezonansów.

Ktokolwiek był u mnie wie, że zwracam uwagą na wszystko, co odbiega od reszty – jest usztywnione,  spięte, zgrubiałe, chłodniejsze lub cieplejsze, z innym zabarwieniem etc. Mimo to do niedawna postępowałem niejako standardowo, jak inni.

Nie potrafiłem wykorzystać tej wiedzy.

Od pewnego czasu zacząłem eksperymenty.

Zwłaszcza po sukcesach na samym sobie, potem gdy udało się pomóc Żonie.

Już nie patrzę tylko na badania. Nie tylko na zgłaszane albo zaobserwowane objawy. Patrzę na całość. Nie tylko na całość ruchu. Patrzę na całego człowieka – jak się rusza, jak mówi, jak gestykuluje, co napina, kiedy, jak podnosi, jak opuszcza, jak stawia stopy, jak rozkłada ręce,  jak je zgina, kiedy, jak oddycha, kiedy, ile razy, którędy.

I podczas pracy z ciałem staram się uwolnić napięcia.

Mija ból, mijają różne objawy.

W naszym organizmie wszystko jest powiązane ze wszystkim. Przykładem moja miednica. To nie ona była krzywa. Ja ją krzywo nosiłem. Zacząłem rozluźniać, układać ruch.  Zmiany pojawiły się niemalże wszędzie.

Można by rzec, że to tylko miednica. Ale ona jest częścią całości. Z powiązaniami z układem nerwowym, mięśniowym, z jelitami, obiegiem limfy,  układem moczowo-płciowym etc.

Wszystko od dołu do góry i od góry do dołu ma wpływ na siebie. Sposób układania stóp będzie miał wpływ na ułożenie głowy, a np. nacisk szczęk podczas jedzenia na ułożenia stóp i sposób chodzenia. My nie składamy się z układów przyporządkowanym specjalizacjom lekarskim. My jesteśmy wszystkim.

Wszystko na wszystko ma wpływ oraz oddziaływaniu wszystkiego podlega.

Jesteśmy również emocją. Nasza emocja ujawnia się w naszym ciele. Ale też nasz ból ma wpływ na nasze emocje.

Łatwiej być szczęśliwym, kiedy nie boli, trudno być wyprostowanym, kiedy życie przygniata. Stary podział na ciało i duszę chyba powinien być jednak zastąpiony jednością.

Jesteśmy jednością wszystkiego co w nas.

I na to, co w nas, ma wpływ wszystko wokół nas. Jak i to, co w nas, wpływa na otoczenie.

Każdy z nas to samoorganizujący się układ.  

Stan tego układu doskonale uwidacznia się w sposobie oddychania.

Jako że oddechem zajmuję się już kilka lat, w zasadzie nawet nie muszę już o nic pytać swoich klientów.

Oczywiście, że pytam. Ale ze sposobu oddechu mogę z łatwością odczytać wszelkie dolegliwości. Zarówno obecne jak i przewidzieć przyszłe.

Sposób oddychania mówi mi wiele o człowieku. 

Ruch też. Jest zarówno symptomem jak i przyczyną.

Oddech i ruch.  Da się z nich wyczytać wszystko.

I tyleż naprawić.

Począwszy od likwidacji bólu.

Nasze kolana, biodra,  lędźwia itd nie są czymś na podobieństwo części samochodu. Że sobie weźmiemy jakąś część, wymienimy i już. Stan np. naszego kolana zależy od tego, jak to kolano traktujemy. Jak rozkładamy nasz środek ciężkości, w jaki sposób się ruszamy, czy angażujemy barki czy nie itp.

Wiele młodych kobiet się garbi. Zaczyna się przejmować tym, że kiepsko wyglądają. Ale nie to jest kluczowe. Garb zawsze jest nieruchomy. Często nieruchomość przenosi się na część brzuszną. Pojawiają się otyłość, zaparcia, brzydki zapach, bóle w lędźwiach. A garb czasem tylko dlatego, ze pojawia się niewielkie, ale dolegliwe napięcie. Przez nie trudno spać. Człowiek niewyspany się wkurza i tyje. Nocą – nie śpiąc – ma czas wytworzyć sobie różne nawyki ruchowe. Które owocują bólem.

Nikt nie patrzy na całość.

Całość to jest patrzenie na całość człowieka i całość jego ruchu. Nie na statyczne zdjęcie, ale na człowieka – ruch, sposób mówienia, gestykulacji, ruchu,  braku ruchu, oddechu, jąkania, przechylania twarzy grymasu itd.

Pamiętam klientkę leczoną na chorobę Parkinsona. Miała objawy na nią wskazujące.  Ale nikt nigdy jej nie obejrzał. Szczupła kobieta.  Z olbrzymią skoliozą. Z tyłu siebie nie widziała. Nikt inny też. Trochę ćwiczeń, i ręce się uspokoiły.

Szkoda, ze nikt tego nie uczy.

Więc uczę się na sobie, wciąż testuję. I jestem w szoku, jeśli chodzi o efekty z ostatnich tygodni, kiedy odważyłem się zmienić podejście do terapii.

Szkoda, że tego nie stosowałem wcześniej. Cóż, wszyscy się uczymy.

Szkoda, że nie podjąłem tego wątku, kiedy jedna z instytucji szkoleniowych zaproponowała mi jakiś czas temu prowadzenie zajęć z zakresu rozpoznawania stanów patologicznych na podstawie samej obserwacji. Widocznie każdy musi mieć czas, by do czegoś dojrzeć. Właśnie dojrzałem.

Dojrzałem do własnej metody.

Dość dobrze osadzonej w nauce, pozbawionej jednak praktycznych implikacji. W samej nauce też jest wiele hipotez.

Ostatnie efekty są dla  mnie inspiracją. I szansą na pozbycie się bólów. Których – wg diagnoz – być nie powinno, choć są.

Jak pozbyć się bólu, którego oficjalnie nie ma 🙂

Kto wie, może mam w ręku klucz do dużej ulgi…

© copyright by stefan podedworny

Jeśli chcesz mi podziękować za artykuł, wirtualna kawa jest miłą formą: