Żeby coś zrozumieć, trzeba coś wiedzieć, czyli czy jest tyłek Wszechświata

Spis treści

Tak, właśnie tak. Żeby zrozumieć cokolwiek, trzeba wiedzieć. Cokolwiek.

Coś istnieje lub nie, działa lub nie,

zwykle za nic mając nasze o tym czymś zdanie. Po prostu jest. Zaryzykuję tezę, że jeśli ktoś zajmuje się czymś lat 30, 20 czy 5, zwykle ma większą wiedzę niż ten, kto nad zagadnieniem pochylił się 30, 20 lub 5 sekund. Wiadomo, przebłysk geniuszu może razić każdego. Ja jednak – mimo blasku wokół – będę upierał się przy swoim.

Badania z ostatnich lat wyjaśniają Świat coraz bardziej. Jeszcze inne burzą ustalone przekonania, z którymi trudno się rozstać. W każdej dziedzinie. Ktoś sprawdził, że w praktyce więcej jest muzułmanów przechodzących na chrześcijaństwo niż ekonomistów zmieniających swoje poglądy. Pewnie tak jest i w innych dziedzinach. I niekoniecznie ten mechanizm związany jest z wiedzą. Akurat tę ekonomiści mają. Ale nie o tym teraz. Choć pewnie tu może tkwić klucz do zrozumienia, jak to jest, że jeden potrzebuje 40 lat, by coś rzetelnie zbadać i nieśmiało przedstawić, a drugi 4 sekund, by autorytatywnie stwierdzić, że się z tym nie zgadza, bo to zwykła ściema jest.

Starając się być na bieżąco, trudno odnieść wrażenie, że coraz częściej

jedyną jedynie prawdziwą odpowiedzią jest „ja nie wiem”.

Paradoks jest taki, że im dłużej ktoś coś bada, im większą ma wiedzę na temat jakiegoś zjawiska i innych zjawisk towarzyszących, tym bardziej ta odpowiedź jest prawdziwa.

Ja nie wiem.

Czasem coś jest skuteczne, choć nie wiadomo, dlaczego. Innym razem nie jest, choć powinno. „Ja nie wiem.”

Od tego powinno zaczynać się wszystko? Nie tylko dlatego, że pustostan łatwiej zasiedlić, niż motać się z tym, co zrobić ze starymi meblami. Pewnie dlatego, że czasem dobrze jest zapomnieć, że wie się nawet to cokolwiek.

To ułatwia rozumienie, że – choć nie rozumiem – różne rzeczy działają. Jakby nic sobie nie robiąc z tego, że ja nie ogarniam ich prostoty. One działają. Nie zawsze upieram się, by rozumiem. Wystarczy, że wiem, jak użyć. Od telefonu poczynając.

Za trywialne, prawda?

Dobrze.

Zacznijmy od człowieka. Wciąż wielka tajemnica.

Pewnie człowiek jest zbyt prosty, by zrozumieć złożoność człowieka.

Ja na pewno. Czytam mnóstwo. Mam też zajęcia praktyczne. Czuję się za głupi, by zrozumieć.

Niby dużo wiemy, ale wciąż za mało. Znamy wszystkie geny, które składają się na człowieka. Ale nie wiadomo wciąż, co je trzyma w kupie. Co jest owym lepiszczem? Pewnie wiele osób zna odpowiedź. Naukowcy wciąż jednak tego nie wiedzą.

Dlaczego człowiek jest człowiekiem, mimo że podobna ilość genów jest potrzebna do tego, żeby powstała mysz.

Jak? Ja też nie wiem. Czemu? Jak wyżej.

Ba. To nawet nie jest do końca jasne, ile jest ludzi w ludziach, skoro na jeden gen ludzki przypada 360 genów różnych mikrobów. A wszystkie mikroby razem ważą mniej więcej tyle samo, co mózg.

Mózgu mózgiem nie ogarniesz

O mózgu wiadomo wiele. Ale wciąż nie wiadomo, skąd się bierze świadomość. Nikt tego jeszcze nie wie. A większość używa. Nikt nie wie, skąd się wzięła, ani czym jest. Nikt nie widział, wielu używa lub tak uważa. I broni jak niepodległości tezy, że istnieje. Choć z dowodami krucho.

Ile organów gra w człowieku?

My nawet nie wiemy, ile organów jest w człowieku. Teoretycznie 78. Ale nie na pewno. Bo co i rusz naukowcy odkrywają coś nowego. W 2017 ogłoszono odkrycie krezki. W 2018 – śródmiąższe, ale łatwiej wymawialne jako interstitium. Taki organ w typie kołderki na inne organy o powierzchni większej niż skóra. Jeszcze nie wiadomo, co od niego zależy, więc ostatnio o nim cicho.

W 2019 Szwedzi odkryli komórki Schwanna, narząd odpowiedzialny za odczuwanie bólu mechanicznego.

2020 i znów. Tym razem Holendrzy, dodają kolejny organ, który nazwali zespołem gruczołów ślinowych (śliniankami rurkowymi, ang. tubarial glands).

w 2021 lekarze ze szwajcarskiego Uniwersytetu w Bazylei odkryli, że znajdujący się w policzkach mięsień zwany żwaczem ma trzecią, dodatkową warstwę.  Nazwano ją warstwą dziobiastą (musculus masseter pars coronidea) – od wyrostka dziobiastego, czyli części kości żuchwy.  Okazuje się, że skurcz tej warstwy mięśnia może też umożliwiać ruch żuchwy ku tyłowi, czyli cofanie jej. To z kolei może zwiększać wydajność żucia pokarmu i pomaga w stabilizacji żuchwy.

Co rok nowe odkrycie. W człowieku!!! Nie jest zatem tak, że anatomowie już dawno zajrzeli wszędzie i  wszystko wiedzą. Nie. Co rok odkrycia z zakresu anatomii. Czyli to, z czego się składamy. A fizjologia? Czyli jakie to ma funkcje? Wciąż nowe badania, nowe odkrycia.

„Nie wiem” ma znaczenie. „Nie wiem” umożliwia rozwój i zdobywanie kolejnej wiedzy.

Ile zatem jest organów? Niby krezka powinna być 79. Naukowcy mówią „nie wiadomo”. Trzeba ustalić, co organem jest, a co nie jest.

Nie wiadomo, skąd się wzięliśmy, jak jesteśmy zbudowani, ile mamy organów, co robią tak naprawdę te mikroby itd., itp.

A na wszystko chcemy dowodu.

Dowody, dowody, do wody…

Ja nie wiem, jak działa internet. Ale wiem, że jak zaraz skończę pisać i kliknę w przeglądarce, to dam Tobie dostęp. Ja nie mam zielonego pojęcia, jak to się dzieje, ale korzystam codziennie.

Coraz częściej przekonuję się, że wraz ze wzrostem wiedzy rośnie obszar mojej niewiedzy. I fascynacji owym „nie wiem”, przy którym wypada zamilknąć. I uszanować raczej to, jak to działa, niż na siłę starać się zrozumieć. Też nie mam zielonego pojęcia, dlaczego samolot się unosi. Wg mnie nie powinien. A się unosi. Prądu elektrycznego nikt nie widział, a jest. Trzmiel nie powinien latać, a lata. Faksu nie powinno być, a jest. Itd. Powieki czy szczęka powinny opadać, gdy stoimy, a nie opadają. Chorób nie powinno być, a są. Wiele metod powinno działać, a nie działa. A czasem odwrotnie. Coś działa, choć nie wiadomo, dlaczego. (Nawet dowody osobiste podlegają wymianie :-))

Może w gwiazdach rozwiązanie?

Mając braki w wiedzy o sobie, skłaniamy się ku gwiazdom. Że może tam coś o nas. Należę do szczęściarzy, którzy mieli na studiach solidny kurs kosmologii. I teorii ewolucji. Ale i tak mogę mówić o sobie „nie wiem”.

Jak powstał Wszechświat? Ile ich jest? Tych wszechświatów. Wg dominującej teorii ok 14 mld lat temu nastąpił wielki wybuch. Wg jednych wcześniej była skondensowana materia, wg innych nie było nic. A nie ma nikogo, kto by to pamiętał. Ani nawet bakterii. Kto czytał prace Hawkinga, ten wie. Kto czytał prace jego krytyków – może zacznie rozumieć. Że niewiele wiemy. Ostatnio coraz więcej w nauce o tym, że to wcale nie było tak. Że całkiem inaczej. Role czarnych dziur i supernowych pisane są od nowa.

Ale zostańmy przy wybuchu. 

I co dalej? Świat zaczął się rozszerzać. Teraz ma ponoć 92 miliardy lat świetlnych średnicy. Tyle urósł przez 14 miliardów lat. Zwykłych lat. A wg naukowców powinien mieć nie więcej niż 28 miliardów lat świetlnych.

Czemu Świat utył więcej niż mógł?

A może nie? Może wcale świat się nie rozrósł? Może po prostu nie da się zmierzyć? To trzeba wyliczyć. Może źle liczymy?

Taka dygresja. Wiele osób pewnie zna to uczucie, kiedy rozszerza się bardziej, niż to ogarnialne rozumem. Teraz już te osoby nie czują się pozostawione same sobie. Mogą poczuć się bardziej zespolone z Wszechświatem, który też się rozszerza. Żeby nie rzec „tyje”.

Ale brnijmy odważnie z niewiedzą dalej.

Czy jest tyłek Wszechświata?

Czy Wszechświat wciąż będzie się tak rozszerzał? Jak? Jak długo? Co z kierunkami? Czy to wszystko tak sobie leci i leci, szybciej i szybciej, czy może jednak jest coś podobnego jak gumka w majtkach. Naciągnie się i … . z plaskiem połączy znów. I nastąpi wybuch. Super supernowej. Albo nastąpi coś, o czym nie mamy pojęcie. (Ani czym jest owo pojęcie.)

No właśnie. Może to wybuchy supernowych napędzają ten pęd? A może nie ma żadnej gumki? I żadnych majtek. I nie ma d… Wszechświata. Tzn środka. Bo może początku i końca też nie ma… Kalendarz to nasz wymysł. A czas? Czy czas potrzebuje kalendarza?

Czy pierwiastki w nas są kosmiczne?

A pierwiastki, z których składa się wszystko? Czy my składamy się z pierwiastków kosmicznych? Znamy te pierwiastki. Do budowy człowieka należy użyć pierwiastków, w następujących proporcjach: tlen – 65%, węgiel – 18.5%, wodór – 9.5%, azot – 3.2%, wapń – 1.5%, fosfor – 1%, potas – 0.4%, siarka – 0.3%, sód – 0.2%, chlor – 0.2%, magnez – 0.1%, To wszystko doprawić takimi pierwiastkami jak: bor, chrom, kobalt, miedź, fluor, jod, żelazo, mangan, molibden, selen, krzem, cyna, wanad i cynk w ilości łącznej mniej niż 1%. Człowiek składa się dokładnie z tych pierwiastków i w takich proporcjach. Skąd te pierwiastki?  Czy z pierwotnego wybuchu, czy raczej „popiołu” po supernowych? Jakie tam panują siły? Jakie energie i fale są emitowane?

Ciekawe to wszystko, prawda?

A po co jest nic?

Po  co dziura we Wszechświecie?

Wiadomo, że są takie ciała niebieskie, które nie świecą a jedynie emitują fale. Jakie? I po co? Jaki to ma na nas wpływ? A fakt, że odkrywamy w kosmosie coraz to nowe zjawiska – wielka kosmiczna pustka o średnicy ok 2 mld lat świetlnych, ogromny pierścień rozbłysków gamma, kwazary, wielka gigantyczna ściana o średnicy 6-10 miliardów lat świetlnych, czyli ok 1/10 znanego nam Wszechświata. Itd, itp.

Jak się to ma do zdrowia?

Czy można się tym nie interesować, interesując się zdrowiem? Pewnie można. Ale jeśli analizujemy nasze środowisko, to może wypada spojrzeć na siebie szerzej – mieszkańca Kosmosu, na którego oddziaływują różne siły.

Jakie? Ja nie wiem. Nie mam pojęcia. Szukając odpowiedzi, zadaję więcej pytań. Dużo jest o tym w mojej książce. Jeszcze więcej będzie w kolejnej. Ogrom w codziennym życiu. W połączeniu z fascynacją – że tak mało o sobie wiedząc, jesteśmy tworem doskonałym. Jak i cały Wszechświat.

Tutaj zamilknę. Czemu? Ja Nie Wiem.

Czemu o tym piszę? Bo wg mnie to jest ważne. Czemu? Nie wiem.

Ale tak właśnie czuję. Że trzeba szukać. Zadawać pytania. Czekać na odpowiedzi. I się dziwić. Nawet gdy ich nie. I czuć.

Jak ze szczęściem. Nie tyle się wie, co czuje. Wielkie to Szczęście je czuć.

Dużo Go życzę – nawet, jeśli nie wiadomo, czym jest.

© copyright by stefan podedworny

O węglu pisałem kiedyś tu, przy okazji.

O nowych organach znajdziesz też tu czy tu.

 

Jeśli tematyka na blogu jest Ci bliska, i chcesz więcej czytać o tym, co wiemy, czego nie wiemy a co w efekcie składa się na stan szczęścia, definiowany jako stan idealnej harmonii rozumu, ciała, duszy i kieszeni, dopisz się do listy zaciekawionych światem i newsletterem.